BLACK - RECENZJA FILMU ANIMOWANEGO TOMASZA POPAKULA

Trzy eksplozje w Stanach Zjednoczonych, dwie w Rosji, jedna w Izraelu i jedna w Korei. Trwa wojna atomowa, której z odległej od ziemi stacji kosmicznej przygląda się dwoje astronautów. Na mapie świata rysują kolejne kropki, oznaczające zniszczone przez bomby miasta. Na szczęście jeszcze nie Tokio, z którego pochodzą.

Zamykając kobietę i mężczyznę w klaustrofobicznej przestrzeni statku dryfującego w kosmosie, Tomasz Popakul otwiera sobie możliwość pokazania zarówno ich samotności, jak i buzującej emocjami relacji dwójki ludzi. W ciągu zaledwie kilkunastu minut widzimy ich rezygnację i zwątpienie w to czy jeszcze uda się wrócić na Ziemię, ale też determinację, by przetrwać, mimo, że być może wkrótce nie będzie do czego wracać. Tytułowa „czerń” to wszystko, co otacza bohaterów – jest dla nich zarówno wybawieniem, jak i końcem.

„Black” to science-fiction rozgrywające się w kosmosie, a sposób tworzenia animacji przypomina fabularne filmy z klasyki gatunku. Odbiorca ma wrażenie jakby na „kamerę”, tak jak i na bohaterów, nie działało prawo grawitacji - delikatnie płynie i wiruje w kosmicznej przestrzeni. Popakul czerpie też z estetyki mangi, japońskiego komiksu, jest tu mocna, czarna kreska i wyraziste rysy twarzy.

Animację „Black” tworzą kontrasty. Biało-czarne obrazy w chwilach niepokoju stają się swoim negatywem. Zapach ostatniego kawałka czekolady nad którym rozpływają się bohaterowie odznacza się od sproszkowanego jedzenia pozbawionego smaku. Ginąca w wojnie nuklearnej ziemia, stoi w opozycji do wykluwających się na statku kosmicznym gekonów. Dzięki temu Popakul pokazuje także paradoks pojawiający się między nieustannym pragnieniem ekspansji ludzkości, podbojem wszechświata, a bezsensowym niszczeniem życia ludzi na jedynej zamieszkałej planecie - Ziemi.

Dagmara Marcinek