ROZMOWA Z WOJCIECHEM SOBCZYKIEM – AUTOREM „LATA 2014”

Już jutro w Rydze odbędzie się uroczyste ogłoszenie laureatów tegorocznych Europejskich Nagród Filmowych. Polskę w kategorii filmów krótkometrażowych reprezentuje „Lato 2014” Wojciecha Sobczyka. Tuż przed wyjazdem udało nam się zamienić z autorem kilka słów.

Zofia Ścisłowska: Tytuły Pana filmów - Wiosna 1999 czy najnowszy Lato 2014 - wskazują bardzo konkretny moment w czasie, natomiast treściowo odwołują się do pewniej cykliczności losu ludzkiego, wydarzenia umiejscawiając w szerokiej perspektywie czasowej. Zastanawia mnie skąd wzięła się ta konsekwencja w tytułowaniu filmów?

Wojciech Sobczyk: Film podpisuję tak jak się podpisuje obraz, dodając zwyczajowo datę powstania. Tworzy się dzięki temu pewna szczególna systematyka zapisu czasu rzeczywistego i systematyka odliczania czasu. W szczególności mojego czasu. Perspektywa czasu teraźniejszego jest w tym wypadku kluczowa, wydarzenia przedstawione w filmie możemy dzięki temu odnieść do czasów obecnych. Faktem jest, że „Wiosna” i w szczególności „Lato” odwołują się do zdarzeń znanych z historii, przywołują obrazy z przeszłości ale nie chodzi przecież o to abyśmy zatrzymywali się na wydarzeniach minionych, ale abyśmy mogli odnieść je do współczesności. A zapis, dokument współczesności nie byłby możliwy bez kontekstu historycznego.

Film „Wiosna” i „Lato” są częścią szerszego projektu wpisującego się w cykl następujących po sobie i powtarzalnych pór roku. Projekt zakłada kolejne części. Odnosząc się do natury opisuje powtarzalność zdarzeń, które zdają się przekonywać o tym, że to co było nie znaczy, że nie wróci, a to co jest nie znaczy, że będzie zawsze. Świat jest przecież w szczególności prawdziwym cmentarzyskiem cywilizacji i kultur.

Film rozpoczyna adres biblijny odwołujący do spisanej w ewangelii świętego Marka przypowieści o opętaniu przez nieczystego ducha. Dlaczego akurat ten fragment postanowił Pan umieścić jako motto filmu?

Film „Lato 2014” jest dziełem autonomicznym, kompletnym, zamkniętym i absolutnym. Przywołując obrazy odnoszące się do ciemnej strony natury człowieka, daje wyraz prawdziwej istoty świata. Rzeczywistość ukazana w filmie to rzeczywistość zła. Wszystko co w filmie widzialne zdaje się potwierdzać ten stan rzeczy. Świat jest opętany przez zło i nie jest możliwe przełamanie tego kręgu dzięki jakimkolwiek poczynaniom człowieka. Ale świat to nie tylko świat rzeczy widzialnych ale i niewidzialnych. Przełamanie kręgu zła możliwe jest jedynie dzięki ingerencji siły pochodzącej nie z tego świata. Przywołany w tytule adres biblijny mówi nie tyle (albo nie tylko) o opętaniu przez nieczystego ducha, ale przede wszystkim o wypędzeniu złych duchów. Jest więc oznaką uzdrowienia, oczyszczenia subtelnym wyrazem nadziei. Jest tym o czym mówił Jerzy Nowosielski zastanawiając się jak to jest możliwe aby rzeczywistość infernalna mogła być przemieniana w rzeczywistość niebiańską. Filmowym odpowiednikiem tej idei jest padający z nieba deszcz.

Lato 2014 jest późnym debiutem, zrealizowanym 15 lat po ukończeniu przez Pana studiów w Pracowni Filmu Animowanego krakowskiej ASP. Dlaczego droga do debiutu była tak długa?

Trochę mi Pani przypomniała fakt, że film „Lato 2014” jest właściwie moim debiutem. Nie rozpatrywałem filmu w tych kategoriach. Ale rzeczywiście od poprzedniego filmu minęło prawie 15 lat, a w tym czasie można powiedzieć unikałem błędów, albo uczyłem się na błędach innych.
Produkcja filmu była dosyć czasochłonna. Około 17 tys. rysunków powstawało przez 7 lat. Bardzo cenna była w tym czasie każda pomoc i wkład osób, które brały udział w poszczególnych etapach realizacji. Szczególnym sentymentem darzę współpracę dotyczącą animacji sceny cmentarnej, która zakończyła się nim się na dobre zaczęła z powodu oporów moralnych mojego współpracownika. Tego typu zdarzeń podczas realizacji napotykałem więcej. Spotkałem się z pytaniem czy jesteśmy po dobrej stronie mocy, czy też z deklaracją, że ktoś wolałby tego filmu nie oglądać. Wszystkim tym osobom jestem bardzo wdzięczny, bo utwierdzały mnie w przekonaniu, że jestem na dobrej, właściwej drodze.

Prof. Tadeusz Lubelski odnalazł kiedyś w filmach absolwentów Pracowni Filmu Animowanego ASP wspólny mianownik, który określił jako „impresyjno-kontemplacyjny rytm”. Jak Pan odnosi się do tego określenia? Pana film, choć podejmuje inną tematykę odwołuje się do podobnej poetyki.  

Istotnym z punktu widzenia krystalizowania się idei filmu był zamysł towarzyszący procesowi twórczemu. Zamysł, który pogłębiany wnikliwie prowadził do medytacji nad problematyką podejmowanego wyzwania, nad tym co się właściwie robi, jaki to ma sens i znaczenie. Upraszczając pewne kwestie można stwierdzić, że jeśli żyje się tym co się robi to naturalnie wpada się w ten medytacyjno-kontemplacyjny rytm. Problematyka moich filmów rozciągnięta między naturą natury i wynikającą z niej mądrością tego świata a zadumą nad tym co ją przekracza skłaniała mnie do nieustannych refleksji (co na marginesie mówiąc było bardzo uciążliwe dla innych). Swoją drogą bardzo cenię opinie prof. Tadeusza Lubelskiego i bardzo jestem ciekaw co sądzi o mojej najnowszej produkcji.

Podobnie jak wcześniejszą Wiosnę 1999, tak i Lato 2014 zrealizował Pan w podstawowej w gamie szarości. To narzucone sobie ograniczenie pozwoliło Panu jednocześnie na szukanie w skali szarości pełni wyrazu. Co było najciekawsze dla Pana przy pracy nad plastyką filmu?

Ograniczenie palety barwnej filmu było świadome i celowe. Było jasne, że ze względu na tematykę przedstawianych scen ukazującą mroczną stronę ludzkiej egzystencji obraz należy utrzymać w ciemnej tonacji, ograniczonej dodatkowo przez całkowitą redukcję koloru. Naturalnie wtedy musiał powstać film czarno-biały. I chociaż wizualnie odnosimy wrażenie, że obraz namalowany został w szerokiej gamie szarości, to faktycznie paletę zredukowałem do czerni i bieli. Uzyskane spektrum odcieni możliwe było przez nakładanie kolorów w odpowiednich proporcjach i odpowiednich przezroczystościach ale punktem wyjścia była tylko czerń i biel. Stwarzało to pewne komplikacje formalne ponieważ do uzyskania odpowiednich tonów trzeba było używać specjalnych pędzli. Ale znaczenie miało to ogromne. Środki formalne współtworzą odbiór filmu i muszą być adekwatne i współgrać z treścią. Jeśli więc film poruszał się w obszarach dobra i zła to naturalne było użycie czerni i bieli choćby ze względu na symboliczne odniesienia.

Analizując film pod względem środków wyrazu Lato 2014 nawiązuje w pewnym sensie do fabularnego kina kontemplatycyjnego. Film oparty został na jednej, syntetycznej i bardzo długiej panoramie. Od jakiego obrazu rozpoczął Pan myślenie o filmie?

Przedstawione w filmie sceny musiały być z konieczności syntezą pewnych wyborów. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co było na początku, wiem, że ogromne znaczenie miała tu myśl skonstruowana po II wojnie światowej, dlaczego my żyjemy kiedy zginęło tak wielu. Film odwołuje się do przeszłości i historii, ale także do obrazów znanych z dziejów malarstwa. Możemy odnaleźć w filmie echa Chełmońskiego, Ruszczyca, Michała Anioła, Carravagia, Matejki. Od obrazu tego ostatniego, to znaczy od Bitwy pod Grunwaldem, można powiedzieć zaczęła się cała droga przez film. Matejkowski Grunwald ukazuje scenę tuż przed ostatecznym rozstrzygnięciem losów bitwy. Ukazuje ją jakby w stopklatce, zatrzymaną w kluczowym momencie wydarzeń, czekającą na uwolnienie. Jest to jeden z najbardziej rozpoznawanych obrazów w Polsce, o szczególnym znaczeniu nie tylko artystycznym i historycznym, ale emocjonalnym i narodowym. Uruchomienie tego obrazu uwolniło powstrzymywany dotąd ciąg zdarzeń i tak powstał film.

Autorem muzyki do Pana filmu jest Bartosz Chajdecki, który do tej pory pisał muzykę głównie do filmów fabularnych - ostatnio Bogów Łukasza Palkowskiego. W Pana filmie muzyka odgrywa bardzo istotną rolę. W jaki sposób pracował Pan z kompozytorem i jak przebiegała ta współpraca?

Z Bartkiem Chajdeckim rozumieliśmy się właściwie od samego początku. Nie mieliśmy problemu z określeniem roli muzyki do filmu, rozkładu akcentów dramaturgicznych, pokrywały się nawet nasze wyobrażenia dotyczące użycia instrumentalistyki. Muzyka w filmie miała ogromne znaczenie, szczególnie w kontekście przekraczania granicy pomiędzy światem widzialnym i niewidzialnym. Tutaj Bartek stworzył muzykę, wysoką obiektywną i absolutną a jednocześnie nasyconą emocjonalnie.  Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego efektu. W ogóle uważam, że miałem dużo szczęścia do ludzi z którymi przyszło mi pracować nad dźwiękiem. Również współpraca z dźwiękowcami; Michałem Jankowskim i Michałem Fojcikiem daleko wykraczała poza zwyczajowo przyjęte standardy.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Dziękuję.